Mam na myśli separację w znaczeniu prawnym.
Otóż nie ma. Od tej zasady jest tylko jeden wyjątek, o czym niżej. Poza tym jednym wyjątkiem separacja jest stratą czasu, energii i pieniędzy.
Wyobraźmy sobie statystycznie typową sytuację przed sprawą o separację. W małżeństwie układa się źle. Małżonków nic nie łączy. Trudno obojgu lub jednemu z nich przyzwyczaić się do myśli, że to koniec. Jeden z nich szuka rozwiązań. Trafia na informację o separacji. Czyta artykuły w sieci. Są setki takich artykułów. Objaśniają czym separacja jest, jak się inicjuje postępowanie w sprawie o separację, o czym rozstrzyga sąd w takiej sprawie i jakie są prawne skutki separacji. Przed napisaniem tego tekstu przeczytałem kilkadziesiąt z takich artykułów. Wszystkie napisane jasno, zrozumiałym językiem. Problem w tym, że żaden nie pomaga zrozumieć dla kogo czy też w jakiej sytuacji separacja ma sens. Z całą pewnością nie pomagają wybić z głowy pomysłu korzystania z separacji jako środka do naprawy małżeństwa.
Separacja jako narzędzie do ratowania małżeństwa nie działa. Wskazują na to statystyki i zdrowy rozsądek. Jedynie mikroskopijny odsetek małżonków, w stosunku do których została orzeczona prawomocnie separacja ponownie nawiązuje wspólne pożycie.
Separacja wywołuje w zasadzie takie same skutki jak rozwód. Różnica polega na tym, iż nie pociąga za sobą ustania formalnego małżeństwa.
Nie jest tak, że jeżeli jeden z małżonków złoży pozew o separację to sąd automatycznie poklepie takiego małżonka po ramieniu i orzeknie ją w krótkim czasie. Jeżeli małżonkowie walczą ze sobą w sprawie o separację (przyczyn może być wiele), czas trwania takiej sprawy może przewyższyć pięć lat.
Separacja od rozwodu dla przeciętnej osoby różni się tylko jednym skutkiem – rozwód powoduje ustanie małżeństwa, separacja nie.
W sprawie o separację prowadzi się normalne postępowanie dowodowe. Jeden lub oboje małżonkowie mogą być zainteresowani udowodnieniem, że to drugi z nich jest winny rozkładowi pożycia między nimi – analogicznie jak w rozwodzie. Każdy z nich może chcieć aby w sprawie przesłuchano wielu świadków. Może zgłaszać także inne wnioski dowodowe, na przykład z dowodu z opinii biegłego psychiatry aby udowodnić, że to zaburzenia psychiczne.
Zanim sąd orzeknie separację a tym bardziej zanim uprawomocni się wyrok wydany w tej sprawie może upłynąć wiele lat. Zależy to od działań, które podejmują strony w sprawie o separację, zwłaszcza ta, która nie jest nią zainteresowana albo chce zrobić na złość drugiej stronie.
Sąd orzeka separację gdy stwierdzi, że małżonków już nic nie łączy ale istnieje cień nadziei, że do siebie wrócą. Nie ma w takim rozumowaniu z punktu widzenia doświadczenia życiowego zbyt wiele sensu. Biorąc pod uwagę odsetek małżeństw, które wracają do siebie po przeprowadzeniu sprawy o separację jest znikomy ludzie, którzy się rozstają w ogromnej większości nie chcą już do siebie wracać.
Sprawa o separację ma sens tylko w sytuacji, która spełnia następujące warunki:
- oboje małżonkowie chcą aby z formalnego punktu widzenia ich małżeństwo istniało ze względów praktycznych lub emocjonalnych,
- nie chcą żyć razem albo chcą stworzyć pozory, że nie żyją razem.
W jakimkolwiek innym wypadku wszczynanie sprawy o separację nie ma sensu.
Jeżeli małżonkowie mają problemy małżeńskie to albo powinni wyjść z założenia, że są inne sposoby ich rozwiązywania niż separacja (która nie działa jako narzędzie do rozwiązywania problemów małżeńskich) albo się rozwieść. Statystyki, jak wspomniałem wyżej, wskazują na to, że po przeprowadzeniu sprawy o separację bardzo niewielki odsetek małżonków do siebie wraca.
Co dzieje się gdy jeden z małżonków chce znieść separację a drugi nie? Nic. Do zniesienia separacji potrzebny jest zgodny wniosek obojga małżonków. Jeżeli nie ma zgody pozostają dwa rozwiązania – zostawić rzeczy takimi, jakimi są albo wnieść pozew o rozwód. Czyli zainicjować kolejne postępowanie przed sądem.
Można zatem stwierdzić, że raczej pewnym skutkiem separacji jest rozwód. O rozwód można wystąpić od razu i pomyśleć o rozpoczęciu nowego etapu w życiu a nie o życiu w stanie emocjonalnego zawieszenia.
Dodaj komentarz